Planuj
Co należy zrobić przed rozpoczęciem
budowy? Planować, planować
i jeszcze raz ….myśleć. :)
To jedyny sposób na ograniczenie
rozczarowań, piszę ograniczenie bo uniknąć ich całkowicie się
nie da. Zacznijmy od działki, którą kupujemy często oczami,
a
nie rozumem, odległość od drogi, mediów czy sąsiadów są
naprawdę bardziej istotne od walorów estetycznych. Cóż z tego, że
działka ładnie położona jak energia 300, a woda 500 m od niej.
Koszt przyłączy może przyprawić nas o ból głowy.
W niektórych ogłoszeniach o
sprzedaży działek czytamy: media w granicy, to też warto zawczasu
sprawdzić. Czasem media w granicy oznaczają :woda tuż obok
ale....po drugiej stronie ulicy, a po drugiej stronie ulicy mieszka
sąsiad, przed którego domem jest jedyna możliwość wpięcia się
do sieci, mało tego - uf sąsiad zrobił sobie przed swoją posesją
piękny trawnik który kosi, pielęgnuje i raczej nie w smak mu
będzie wizyta koparki demolującej otoczenie tylko z tego powodu, że
wam akurat zachciało się budować.
To oczywiście wariant mega
pesymistyczny, ale takie sytuacje się zdarzają więc warto na to
zwrócić uwagę.
Nie będę opisywał swojej sytuacji, bo po
pierwsze zakończyła się w miarę pozytywnie, a po drugie mieszkam
sobie szczęśliwie i wszelkie zatargi z sąsiadami nie są nikomu
potrzebne.
W każdym razie przyłącze wodne kosztowało trochę
nerwów i pieniędzy.
W rejonie gdzie mieszkam materiały na
wykonanie przyłącza daje firma wodociągowa (sieć przyłączeniowa
pozostaje ich własnością), we własnym zakresie należy wykonać
wykop (zgodnie z zaleceniami wodociągów oraz zgodnie z projektem),
projekt przyłącza, a także w moim przypadku tzw. przepust pod
drogą. Całe szczęście,
że pozostałe media były faktycznie w
granicy działki- prąd ok 20m od domu. a kanalizacja ok 4m.
Jak już uporaliśmy się z działką i
mediami, zaczynamy szukać projektu który będzie nam się podobał,
spełniał nasze potrzeby, oraz da się go zrealizować na zakupionej
przez nas działce.
Niektórzy robią odwrotnie czyli
najpierw projekt potem działka- nie wiem czy to nie jest lepsze
rozwiązanie, wiele w tym przypadku zależy od zasobności portfela.
Mierz siły na zamiary
Zarówno działkę jak i dom
wybieraliśmy raczej pod kątem ekonomii i w myśl zasady „mierz
siły na zamiary”- i dodam od siebie – „na potrzeby”.
Mamy działkę, mamy projekt, szukamy
firmy (jeśli nie budujemy sami), która nam to wszystko wybuduje.
Pierwsza przestroga: NIGDY ale to NIGDY nie podpisujecie umowy z jedną
firmą na całość wykonanych prac, my sugerując się
podpowiedziami znajomych zrobiliśmy ten wielki błąd.
Kosztowało nas to masę nerwów, i nie
przespanych nocy, na szczęście w porę zerwaliśmy umowę bo ilość
partactwa, nieterminowość i bezczelność „szefa” przekraczały
już granice przyzwoitości. Nie będę się rozpisywał o
szczegółach, ale dobrze radzę: osobna umowa na każdy etap prac
tzn: stan surowy, instalacje, ewentualnie wykończenie.
Drugą przestrogą dotyczącą
budowlańców jest ich wszechwiedza oraz doświadczenie- najlepszy
slogan reklamowy jaki słyszałem to: „panie ja 20 lat u Niemca po
budowach robiłem”. Budowlaniec to gatunek człowieka dość
specyficzny, niby nas słucha a często i tak robi po swojemu.
Trzecia przestroga- na każdym
etapie prac patrzcie na ręce, zwalniajcie się z pracy na chwilę,
lub jeśli to możliwe wyślijcie na budowę osobę zaufaną bo
niektóre błędy są wręcz nieodwracalne. Rozwiązaniem tego
problemu jest zatrudnienie tzw. niezależnego inspektora na wszej
budowie- jednak ze względu na koszty często pomija się taką
możliwość- powiem wprost my nie mieliśmy.
Oczywiście mówienie że wszyscy
budowlańcy są źli to bardzo duże uproszczenie i opinia krzywdząca
tych naprawdę solidnych. Najbardziej bawił mnie moment jak jedna
ekipa wychodziła, po czym wchodzili inni od czego innego i pierwsze
co od nich słyszałem to: panie kto panu to tak spierdo...ł ?:).
Z zakończeniem budowy udało nam się
zmieścić w 14 miesiącach mimo naprawdę wielu przeciwności jakie
spotykaliśmy. Pokrywając częściowo budowę domu z kredytu( takie
było nasze założenie od początku), nie stać nas było aby
przeciągać to w nieskończoność, ciężko normalnie żyć
opłacając wynajęte mieszkanie w bloku oraz płacąc kredyt-
dlatego czas budowy był dla nas bardzo istotny. Hasło „mierz siły
na zamiary” powinno przyświecać każdemu budującemu nie tylko w
trakcie budowy ale trzeba mieć je na uwadze podczas eksploatacji
budynku. Budując dom powinniście unikać jak ognia materiałów z
tzw. dolnej półki, zostawmy je tym wszystkim cwaniaczkom którzy
budują, czy remontują z myślą o sprzedaży, my budujemy dla
siebie. Układając pod tynkiem czy posadzką najtańszą
chińszczyznę ( np. rurki od podłogówki, czy elektryka ), cieszymy
się że przecież i tak tego nie widać to po co wydawać Bóg wie
jakie pieniądze. Dobrze, ale co w przypadku „podtynkowej awarii”
???. Wydawanie nie małych pieniędzy na coś czego nie widać -
boli, ale mnie nie stać na tandetę, dlatego dolne półki w
hurtowniach omijałem szeroki łukiem. Tylko materiały znanych
producentów o w miarę jak najlepszych parametrach.
Dom to luksus
Być może
dla kogoś kto wychował się w domu, lub ma odpowiednio zasobny
portfel hasło powyżej nie robi wrażenia, ale dla nas – ludzi z
bloku, ludzi z marzeniami, dom to prawdziwy luksus.
Luksus który
łatwo zamienić w koszmar. Nikt o zdrowych zmysłach nie przyzna
publicznie, że źle mu się mieszka w jego domu, wręcz przeciwnie
zawsze usłyszycie tylko jedno – jest super.
To nic że koszty
ogrzewania są wysokie, to nic że kręgosłup siada od targania
węgla i rąbania drewna na opał, to nic że w zimie siedzą
opatuleni w kocach bo trzeba oszczędzać, to nic ze działka
olbrzymia, a dzieci nie chcą pomagać, wreszcie to nic że dzieci
poszły na swoje, a my siedzimy na 200m. Nikt się do tego nie
przyzna.
Nie
budowaliśmy swojego domu ani dla znajomych ani dla sąsiadów-
budowaliśmy go wyłącznie dla siebie, dla naszej 3 osobowej
rodziny. Dlatego zamiast 200 mamy 115m, działka nie ma pół hektara
tylko 8 arów, dlatego nie pale w piecu, a jedynie rekreacyjnie w
kominku. Na temat ogrzewania odsyłam do zakładki temu poświęconej.
Moje pojęcie
luksusu bierze się z tego na co mnie stać, mam marmurowe schody-
wyszło taniej niż drewniane, mam pompę ciepła- tylko minimalnie
droższą od ogrzewania na „śmieciucha”, mam kominek, dwie
łazienki, kawałek ogrodu, dwa psy...jest luksusowo :). Nie mam
błyskotek w stylu światła czy żaluzje na pilota, nie mam AGD
Miele, czy Geggenau, tylko Amica- daje rade więc po co przepłacać,
to samo dotyczy ceramiki, czy armatury, uważam że Koło czy Deante
spokojnie posłużą przez długi czas.
W kategoriach
luksusu traktuje także swoje zdrowie, nie wyobrażam sobie palenia w
piecu, tej całej zabawy z zakupem, rozładunkiem, składowaniem i
targaniem do kotłowni kilku ton węgla co roku. Jak mam wyciskać z
siebie siódme poty to wole to robić na rowerze. Jeśli całe wasze
dotychczasowe życie to mieszkanie w bloku i teraz nagle chcecie
zamieszkać w domu w którym planujecie mieć klasyczne w Polsce
ogrzewanie, to taka zmiana może być dla was niezłym szokiem.
Nikogo nie mam zamiaru zniechęcać, ale naprawdę warto się na tym
pochylić- czy podołacie i czy nie będzie tak, że przed znajomymi
czy rodziną będziecie cedzić przez zęby i z raną na duszy- jest
super.