czwartek, 29 stycznia 2015

zanim zaczniesz

Planuj
         Co należy zrobić przed rozpoczęciem budowy? Planować, planować
i jeszcze raz ….myśleć. :)
To jedyny sposób na ograniczenie rozczarowań, piszę ograniczenie bo uniknąć ich całkowicie się nie da. Zacznijmy od działki, którą kupujemy często oczami,
a nie rozumem, odległość od drogi, mediów czy sąsiadów są naprawdę bardziej istotne od walorów estetycznych. Cóż z tego, że działka ładnie położona jak energia 300, a woda 500 m od niej. Koszt przyłączy może przyprawić nas o ból głowy.
       W niektórych ogłoszeniach o sprzedaży działek czytamy: media w granicy, to też warto zawczasu sprawdzić. Czasem media w granicy oznaczają :woda tuż obok ale....po drugiej stronie ulicy, a po drugiej stronie ulicy mieszka sąsiad, przed którego domem jest jedyna możliwość wpięcia się do sieci, mało tego - uf sąsiad zrobił sobie przed swoją posesją piękny trawnik który kosi, pielęgnuje i raczej nie w smak mu będzie wizyta koparki demolującej otoczenie tylko z tego powodu, że wam akurat zachciało się budować. 
To oczywiście wariant mega pesymistyczny, ale takie sytuacje się zdarzają więc warto na to zwrócić uwagę. 
       Nie będę opisywał swojej sytuacji, bo po pierwsze zakończyła się w miarę pozytywnie, a po drugie mieszkam sobie szczęśliwie i wszelkie zatargi z sąsiadami nie są nikomu potrzebne. 
      W każdym razie przyłącze wodne kosztowało trochę nerwów i pieniędzy.
W rejonie gdzie mieszkam materiały na wykonanie przyłącza daje firma wodociągowa (sieć przyłączeniowa pozostaje ich własnością), we własnym zakresie należy wykonać wykop (zgodnie z zaleceniami wodociągów oraz zgodnie z projektem), projekt przyłącza, a także w moim przypadku tzw. przepust pod drogą. Całe szczęście, 
że pozostałe media były faktycznie w granicy działki- prąd ok 20m od domu. a kanalizacja ok 4m.
      Jak już uporaliśmy się z działką i mediami, zaczynamy szukać projektu który będzie nam się podobał, spełniał nasze potrzeby, oraz da się go zrealizować na zakupionej przez nas działce.
Niektórzy robią odwrotnie czyli najpierw projekt potem działka- nie wiem czy to nie jest lepsze rozwiązanie, wiele w tym przypadku zależy od zasobności portfela. 

Mierz siły na zamiary
       Zarówno działkę jak i dom wybieraliśmy raczej pod kątem ekonomii i w myśl zasady „mierz siły na zamiary”- i dodam od siebie – „na potrzeby”.
Mamy działkę, mamy projekt, szukamy firmy (jeśli nie budujemy sami), która nam to wszystko wybuduje.      
     Pierwsza przestroga: NIGDY ale to NIGDY nie podpisujecie umowy z jedną firmą na całość wykonanych prac, my sugerując się podpowiedziami znajomych zrobiliśmy ten wielki błąd.
Kosztowało nas to masę nerwów, i nie przespanych nocy, na szczęście w porę zerwaliśmy umowę bo ilość partactwa, nieterminowość i bezczelność „szefa” przekraczały już granice przyzwoitości. Nie będę się rozpisywał o szczegółach, ale dobrze radzę: osobna umowa na każdy etap prac tzn: stan surowy, instalacje, ewentualnie wykończenie.
      Drugą przestrogą dotyczącą budowlańców jest ich wszechwiedza oraz doświadczenie- najlepszy slogan reklamowy jaki słyszałem to: „panie ja 20 lat u Niemca po budowach robiłem”. Budowlaniec to gatunek człowieka dość specyficzny, niby nas słucha a często i tak robi po swojemu.
     Trzecia przestroga- na każdym etapie prac patrzcie na ręce, zwalniajcie się z pracy na chwilę, lub jeśli to możliwe wyślijcie na budowę osobę zaufaną bo niektóre błędy są wręcz nieodwracalne. Rozwiązaniem tego problemu jest zatrudnienie tzw. niezależnego inspektora na wszej budowie- jednak ze względu na koszty często pomija się taką możliwość- powiem wprost my nie mieliśmy.
    Oczywiście mówienie że wszyscy budowlańcy są źli to bardzo duże uproszczenie i opinia krzywdząca tych naprawdę solidnych. Najbardziej bawił mnie moment jak jedna ekipa wychodziła, po czym wchodzili inni od czego innego i pierwsze co od nich słyszałem to: panie kto panu to tak spierdo...ł ?:).
      Z zakończeniem budowy udało nam się zmieścić w 14 miesiącach mimo naprawdę wielu przeciwności jakie spotykaliśmy. Pokrywając częściowo budowę domu z kredytu( takie było nasze założenie od początku), nie stać nas było aby przeciągać to w nieskończoność, ciężko normalnie żyć opłacając wynajęte mieszkanie w bloku oraz płacąc kredyt- dlatego czas budowy był dla nas bardzo istotny. Hasło „mierz siły na zamiary” powinno przyświecać każdemu budującemu nie tylko w trakcie budowy ale trzeba mieć je na uwadze podczas eksploatacji budynku. Budując dom powinniście unikać jak ognia materiałów z tzw. dolnej półki, zostawmy je tym wszystkim cwaniaczkom którzy budują, czy remontują z myślą o sprzedaży, my budujemy dla siebie. Układając pod tynkiem czy posadzką najtańszą chińszczyznę ( np. rurki od podłogówki, czy elektryka ), cieszymy się że przecież i tak tego nie widać to po co wydawać Bóg wie jakie pieniądze. Dobrze, ale co w przypadku „podtynkowej awarii” ???. Wydawanie nie małych pieniędzy na coś czego nie widać - boli, ale mnie nie stać na tandetę, dlatego dolne półki w hurtowniach omijałem szeroki łukiem. Tylko materiały znanych producentów o w miarę jak najlepszych parametrach.

Dom to luksus
      Być może dla kogoś kto wychował się w domu, lub ma odpowiednio zasobny portfel hasło powyżej nie robi wrażenia, ale dla nas – ludzi z bloku, ludzi z marzeniami, dom to prawdziwy luksus.
Luksus który łatwo zamienić w koszmar. Nikt o zdrowych zmysłach nie przyzna publicznie, że źle mu się mieszka w jego domu, wręcz przeciwnie zawsze usłyszycie tylko jedno – jest super.
     To nic że koszty ogrzewania są wysokie, to nic że kręgosłup siada od targania węgla i rąbania drewna na opał, to nic że w zimie siedzą opatuleni w kocach bo trzeba oszczędzać, to nic ze działka olbrzymia, a dzieci nie chcą pomagać, wreszcie to nic że dzieci poszły na swoje, a my siedzimy na 200m. Nikt się do tego nie przyzna.
     Nie budowaliśmy swojego domu ani dla znajomych ani dla sąsiadów- budowaliśmy go wyłącznie dla siebie, dla naszej 3 osobowej rodziny. Dlatego zamiast 200 mamy 115m, działka nie ma pół hektara tylko 8 arów, dlatego nie pale w piecu, a jedynie rekreacyjnie w kominku. Na temat ogrzewania odsyłam do zakładki temu poświęconej.
    Moje pojęcie luksusu bierze się z tego na co mnie stać, mam marmurowe schody- wyszło taniej niż drewniane, mam pompę ciepła- tylko minimalnie droższą od ogrzewania na „śmieciucha”, mam kominek, dwie łazienki, kawałek ogrodu, dwa psy...jest luksusowo :). Nie mam błyskotek w stylu światła czy żaluzje na pilota, nie mam AGD Miele, czy Geggenau, tylko Amica- daje rade więc po co przepłacać, to samo dotyczy ceramiki, czy armatury, uważam że Koło czy Deante spokojnie posłużą przez długi czas.
    W kategoriach luksusu traktuje także swoje zdrowie, nie wyobrażam sobie palenia w piecu, tej całej zabawy z zakupem, rozładunkiem, składowaniem i targaniem do kotłowni kilku ton węgla co roku. Jak mam wyciskać z siebie siódme poty to wole to robić na rowerze. Jeśli całe wasze dotychczasowe życie to mieszkanie w bloku i teraz nagle chcecie zamieszkać w domu w którym planujecie mieć klasyczne w Polsce ogrzewanie, to taka zmiana może być dla was niezłym szokiem. Nikogo nie mam zamiaru zniechęcać, ale naprawdę warto się na tym pochylić- czy podołacie i czy nie będzie tak, że przed znajomymi czy rodziną będziecie cedzić przez zęby i z raną na duszy- jest super.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz